Ryszard Solski, prezes i CEO agencji Solski Communications

Wydarzenie roku

Z naszego punktu widzenia najciekawszym wydarzeniem była fuzja naszego wieloletniego partnera, Burson-Marsteller, z agencją Cohn & Wolfe, w wyniku której powstała trzecia co do wielkości światowa agencja Burson Cohn & Wolfe – mamy nadzieję, że będzie ostro walczyła z konkurentami o jak największy kawałek międzynarodowego PR-owego tortu.
Na naszym rynku agencyjnym znamiennym wydarzeniem było wyjście z Polski LEWIS-a, średniej co do wielkości agencji międzynarodowej (nr 36 w rankingu Holmesa). Jest to już druga (po Edelmanie w 2016) taka decyzja – a jednocześnie do Polski nie weszła żadna inna duża agencja. Wydaje się więc, że polski rynek jest dla dużych graczy niewielki i mało atrakcyjny, więc wolą inwestować w rejonie Azji-Pacyfiku, czy w Ameryce Południowej, gdzie mają wyższy zwrot na inwestycji. Tak też uzasadnił swoją decyzje LEWIS. Czy to oznacza, że kolejne czołowe agencje światowe będą się z Polski wycofywały? No cóż, zostały właściwie cztery, z których dwie przeżywały już trudne okresy. Miejmy nadzieję, że mają już to za sobą i że ich pracownicy nie dowiedzą się pewnego dnia, że mają się pakować. Natomiast dla nas najważniejszymi wydarzeniami 2018 było 10-lecie firmy i przeprowadzka do nowego, pięknego biura w prestiżowej lokalizacji vis-a-vis Zachęty, jak również Diament Forbesa i Gazela Biznesu za zbudowanie wartości firmy.

Człowiek roku

Tytuł człowieka roku na świecie przewrotnie przyznałbym sir Martinowi Sorrellowi, założycielowi i twórcy sukcesów koncernu WPP, który w 2018 r. ustąpił ze stanowiska w dość kontrowersyjnych okolicznościach, ale niezrażony tym natychmiast zabrał się do tworzenia nowych firm i znając go, można wróżyć kolejny sukces, choć pewnie już nie tak spektakularny.

Trend roku

Jest oczywistą oczywistością, że ciężar komunikacji będzie się przenosił do mediów społecznościowych, będzie także rosła rola influencerów i content marketingu. Co nie znaczy, że media tradycyjne przestaną być platformą komunikacji – wciąż nią będą, zwłaszcza w komunikacji korporacyjnej, gdyż jest ona ważnym narzędziem dotarcia do decydentów i kluczowych interesariuszy.
Jeśli chodzi o zakres działań agencji, myślę, że rysują się dwie odmienne filozofie: oferowania wszystkich usług komunikacyjnych „pod jednym dachem” – i koncentracji na usługach stanowiących „core competence”. Tę pierwszą możemy obserwować w świecie największych klientów i największych grup komunikacyjnych (WPP, Omnicomu, Interpublic itd.), tę drugą – na poziomie lokalnym. Dla największych światowych korporacji oferta zapewnienia wszystkich usług komunikacyjnych, reklamy, zakupu mediów, badań rynkowych, PR czy wsparcia sprzedaży, z pewnością jest atrakcyjna – zapewnia synergię i messaging, przerzuca koordynację na partnera, no i może być tańsza niż zakup usług u różnych partnerów. Jednak w Polsce nie wróżę jej szybkiego sukcesu, ponieważ budżety, a więc i oszczędności są stosunkowo niewielkie, zaś ryzyko – spore. Na poziomie światowych grup komunikacyjnych większość usług ma wyrównany poziom, ale na rynkach lokalnych, także w Polsce, nie. Dlatego spodziewam się, że w naszym kraju klienci korporacyjni jeszcze przez długi czas będą osobno wybierali agencję reklamową, osobno dom mediowy, osobno agencję badawczą i osobno agencję PR. W tym upatruję szans dla takich firm jak nasza, które wolą oferować klientom wysokiej jakości jeden pakiet usług – w tym wypadku PR, Digital, Public Affairs i szkolenia komunikacyjno-kryzysowe, ale za to na wysokim poziomie – niż wszystko co się da, ale na różnym poziomie.

Prognoza na 2019 rok

Niedawne badanie ICCO (International Communications Consultants Organization) wykazało, że wskaźnik optymizmu szefów agencji PR wynosi 7,7%. Zatem uwzględniając, że rynek PR (mierzony przez Holmes Report – www.holmesreport.com) w 2017 r. urósł o 5%, oczekiwałbym podobnego wzrostu w latach 2018 i 2019.
Jak jest w Polsce? No cóż, w Europie Wschodniej optymizm jest mniejszy, wskaźnik wynosi tylko 6,6%. Niestety, wielkość polskiego rynku PR, a zatem i tempo jego wzrostu są dość trudne do zmierzenia z tego prostego powodu, że nie ma pełnych i wiarygodnych danych. Dostępne rankingi branżowe mówią o rocznej wartości fee income blisko 130 mln złotych (2017), ale oparte są na danych tylko dwudziestu kilku firm, nie ma wśród nich wielu liczących się agencji, a i samo pojęcie fee income jest różnie intepretowane – np. niektóre agencje sieciowe zaliczają sobie fee za działania w innych krajach, realizowane przez tamtejsze firmy. Równie rozbieżne są szacunki tempa rozwoju rynku – od 7,45% do 12%. Osobiście sądzę, że w 2018 r. to tempo może wynieść 6-7%, ale, znowuż, jest to bardziej oparte na znajomości branży i własnej intuicji, niż jakichkolwiek empirycznych danych.
O tych mogę mówić jedynie w stosunku do naszej agencji – w latach 2015-2017 nasze przychody wzrosły o ok. 80%, a w tym roku liczymy na kolejne 20% i utrzymanie pozycji w ścisłej czołówce firm PR w Polsce. I to właśnie na naszym przykładzie widać, że dobre wyniki i pozycję rynkową można mieć, nie sięgając po obszary, na których inni znają się lepiej.